Wiem, że minął już ponad rok od czasu, kiedy ostatnio coś tutaj pisałam. Straciłam nieco weny do tego opowiadania, przyznaję to z ciężkim sercem. Jestem teraz w trzeciej klasie gimnazjum, mam za sobą ciężki rok, a przed sobą przerażający cień zbliżających się wielkimi krokami egzaminów.
Byłam bardzo zdziwiona, kiedy dzisiaj, po spontanicznym postaniowieniu sprawdzenia komentarzy na tym blogu (byłam w bardzo nostalgicznym nastroju i zebarło mi się na sentymenty), zauważyłanm, że przez rok nadal zostawialiście komentarze! Ostatni jest sprzed kilku dni!
Obudziło to we mnie wielkie poczucie winy. Nigdy nie myślałam, że tyle osób będzie zainteresowanych moimi wypocinami, a co więcej (!) na pewno nie spodziewałam się, że tak duża będzie liczba ludzi zawiedzionych moim opuszczeniem tej opowieści.
Niestety muszę Wam wszystkim powiedzieć, że jednak nie będę kontynuować tej historii. Jak już mówiłam - całkowicie straciłam do niej wenę. Możecie jednak być pewni, że moim planem na dalsze losy bohaterów było przegonienie ich przez jeszcze wiele męczarni i na końcu zostawienie ich bardzo szczęśliwych w Obozie Herosów. :)
Jednak, aby nie zostawiać Was całkiem bez mojej cudownej [;)] twórczości pragnę Was poinformować, że jakiś czas temu założyłam sobie konto na fanfiction.com, więc jeżeli jesteście nadal zainteesowani moimi wypocinami, to bardzo zapraszam na mój profil tam. Będą to głównie one-shot'y, ew. jakieś małe cztero-pięcio rozdziałowe opowiadanka, jako że nie mogę sobie teraz pozwolić na pełnowymiarowe opowiadanie ze względu na brak czasu.
Tu macie linka do mojego ff:
Julie Maria (tak, to moje pierwsze i drugie imię...)
Zachęcam też do proponowania mi różnych pomysłów na opowiadanka. ;)
Pozdrawiam
Zawsze Wasza,
Sprite
Złość czasem jest jedynym wyjściem.
OBÓZ HEROSÓW ~SPITE
wtorek, 8 marca 2016
niedziela, 19 października 2014
Bardzo Was przepraszam!
Kochani! Strasznie mi głupio dodawać tu kolejnego posta organizacyjnego, ale nie mam innego wyjścia.
Ostatnio mam pewne prywatne problemy i naprawdę nie mogę w takim stanie zastanawiać się nad blogiem. Nie przerywam pisania, ale na razie nie obiecuję, że w najbliższym czasie pojawi się rozdział. Staram się pisać, ale idzie mi opornie, a wiem, że na siłę nie ma co próbować. Ale obiecuję, że nie usunę bloga i będzie on kontynuowany, postaram się też później nadrobić zaległości na waszych blogach. Jeszcze raz przepraszam
Zawsze Wasza,
Spite
Ostatnio mam pewne prywatne problemy i naprawdę nie mogę w takim stanie zastanawiać się nad blogiem. Nie przerywam pisania, ale na razie nie obiecuję, że w najbliższym czasie pojawi się rozdział. Staram się pisać, ale idzie mi opornie, a wiem, że na siłę nie ma co próbować. Ale obiecuję, że nie usunę bloga i będzie on kontynuowany, postaram się też później nadrobić zaległości na waszych blogach. Jeszcze raz przepraszam
Zawsze Wasza,
Spite
piątek, 5 września 2014
Rozdział XIV cz.1
Witajcie kochani! Chciałabym Was przeprosić za tak długą przerwę między rozdziałami! Naprawdę nie miałam ani czasu ani weny! No, może czasami, ale wtedy nie miałam ochoty, albo komputera pod ręką. Napisałam trochę na telefonie, ale nie mogłam się zmusić do przepisania tego na komputer.
Ale już jestem! Co prawda jest to najkrótszy rozdział w historii tego bloga (spokojnie, to dopiero pierwsza jego część!), ale postanowiłam już go opublikować, żebyście nie musieli dłużej na niego czekać! Kolejna część powinna pojawić się w ten weekend, albo w ciągu nadchodzącego tygodnia, nie później. W ciągu roku szkolnego postaram się dodawać rozdziały co dwa tygodnie, ale wiadomo, jak to czasami bywa, prawda?
Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do czytania!
__________________
Przedostanie
się przez miasto pełne potworów jest rzeczą raczej trudną. Kiedy
ma się ze sobą małe, rozbrykane dziecko i boginię w śpiączce,
jest to prawie niewykonalne. Mimo to musieliśmy to zrobić. Według
mapy, którą szczęśliwie znaleźliśmy w koszu na śmieci,
mieliśmy do przejścia tylko kilka ulic. Szczęście w nieszczęściu.
Nie mieliśmy najmniejszych szans z taką masą potworów. Może
gdybyśmy byli sami, Nico i ja, zdołalibyśmy się jakoś przedostać
nie zwracając na siebie ich uwagi, ale z Temidą i Daisy było to
niemożliwe.
Droga
cieni nie wchodziła w rachubę. Nie znaliśmy tego miasta i mogliśmy
wylądować w jakimś obcym miejscu, albo, co gorsza, w samym środku
grupy tych okropieństw rodem z Tartaru.
-
Czyli będziecie tutaj tkwić bezmyślnie, aż jakiś potwór was
zauważy? Popieram.
Odwróciłam
się w stronę głosu. Za nami, oparta plecami o mur, stała nieznana
mi kobieta o typowo greckich rysach. Ubrana była w lekką białą
sukienkę. Patrzyła na nas z lekką pogardą.
Krępującą
ciszę przerwał okrzyk zachwytu Daisy.
-
Zeusie! Ale masz śliczne kolczyki!
Kolczyki
Pani Sarkastycznej pozostawiały wiele do życzenia. Osobiście nie
gustuję w wściekło różowych i plastikowych kwiatach wielkości
małych talerzy, ale podobno o gustach się nie dyskutuje, no nie
wiem...
-
Dziękuję – zrobiła do córki Demeter minę, która ewentualnie
mogła uchodzić za krzywy uśmiech. - Osobiście nie uważam za
konieczne, żebyście nie dali się zabić. Ale, szczerze
mówiąc nie byłoby mi to na rękę. Za to możecie mi wierzyć, że
wiem, co jest konieczne, żeby ten mały świat nie został
pozbawiony bogini sprawiedliwości.
-
Wiesz? - spytałam zanim zdążyłam się powstrzymać. No, bo chyba
nie powinnam tak od razu ufać obcej kobiecie, która niewątpliwie
należała do tej popapranej, mitologicznej części rodziny?
-
Oczywiście, że wiem! Jak ja mogłabym nie wiedzieć co jest
konieczne? - prychnęła z pogardą i odrzuciła do tyłu pukle
czarnych włosów.
Zerknęłam
na Nico ciekawa, co o tym sądzi. Minę miał dość niezwykłą. Był
bardzo skupiony, jakby starał się przypomnieć sobie skąd zna tę
kobietę, a jednocześnie widać było, że raczej nie przypadła mu
do gustu, bo patrzył na nią spode łba. Niestety chyba nie
najlepiej wychodziło mu zgadywanie z kim mamy do czynienia, bo nadal
marszczył czoło.
-
Kim jesteś? - zapytałam ostro. Chyba niezbyt grzecznie, ponieważ
na twarzy bogini (uznałam, że raczej jest boginią) pojawił się
wyraz oburzenia.
-
Nie tym tonem! Chyba nie chcesz, żebym zmusiła cię do czegoś,
czego nie chciałabyś zrobić? - uśmiechnęła się złośliwie.
-
Już wiem... – szepnął Nico. Całe szczęście mnie uprzedził,
bo właśnie miałam odpowiedzieć Pani Wrednej, że w życiu by się
jej to nie udało, cokolwiek miała na myśli.
-
Co wiesz? - burknęłam niezadowolona, że nie mogłam jej
zdenerwować jeszcze bardziej, choć może dobrze się stało.
-
Wiem kim ona jest. To Anake. Ale to niemożliwe. - Zmarszczył czoło,
a bogini uśmiechnęła się tryumfalnie.
-
Ależ możliwie, mój drogi Nico – odparła szczęśliwa, a ja
postanowiłam nie zastanawiać się skąd ona zna jego imię. -
Inaczej by mnie tu nie było.
-
Ale ty... - zawahał się, ale po chwili kontynuował już pewniej.
– Ty Zgasłaś! Byłaś już nie potrzebna, bo Mojry patronowały
podobnej rzeczy.
-
Och, ja nie poddaję się tak łatwo... Żeby się mnie pozbyć
trzeba więcej, niż jakiś głupich Mojr! Jestem od nich wiele razy
potężniejsza!
Rozejrzałam
się. Nic. Żadnych piorunów, czy potworów. Zadziwiające, że
Mojry nie ukarały jej za takie słowa.
-
Ale nie czas na przechwałki! - kontynuowała bogini. - Musicie
koniecznie przebudzić Temidę, bo inaczej Gaja będzie
panować na wieki! - zwiesiła głos i z szerokim uśmiechem
spojrzała na nas. Kiedy zobaczyła, że jej przemowa nie zrobiła na
nas wrażenia mówiła dalej. - Co prawda obudzenie Sprawiedliwości
tylko spowolni Gaję i przeszkodzi jej w walce. Ale cóż. To już
chyba nie będzie wasza walka! Macie moje błogosławieństwo!
Po
ostatnich słowach bogini zaczęła świecić się tak mocno, że
musiałam odwrócić wzrok. Poczułam, jak owiewa mnie ciepły
powiew. Kiedy ponownie spojrzałam w miejsce, na którym przed chwilą
stała Anake zobaczyłam tylko brudny asfalt i obdrapany mur.
Byłam
całkowicie oszołomiona słowami bogini. O Gai i o Temidzie... I co
znaczyło to ostatnie zdanie? Jakie błogosławieństwo.
Postanowiłam
spytać o ta Nico, ale kiedy odwróciłam głowę w jego stronę nie
zobaczyłam mojego przystojnego chłopaka tylko... Demona! Był cały
czarny, a z głowy wyrastały mu rogi. Gapił się na mnie z
rozdziawionymi ustami i nie wyglądał groźnie, ale nie
zastanawiałam się nad jego miną, tylko szybko sięgnęłam po
miecz. Ale miecz nie było przy moim pasie. Spojrzałam w dół, na
moje ciało. I prawie krzyknęłam ze zdumienia. Miałam na sobie
krótką spódniczkę, a bluzka nie sięgała mi nawet do pępka.
Ciało może było i moje, na przykład budowa i odcień skóry, ale
nogi... Jedna z nich była metalowa, a drugą cała owłosiona i
kończyła się kopytem! Zdumiona też poczułam, że moje włosy się
wydłużyły i spływają teraz czerwoną kaskadą po moich plecach
aż do pasa.
Zerknęłam
jeszcze raz na tego demona. Nadal się na mnie gapił. Wyglądał na
zdziwionego. Coś w jego oczach...
-
N... Nico? - spytałam z drżeniem w głosie. Na szczęście głos
miałam swój.
Kiwnął
powoli głową.
-
Jesteś... jesteś empuzą - wyjąkał po chwili milczenia. - Ale
twarz ci się nie zmieniła – powiedział chyba na pocieszenie,
kiedy zobaczył moją zrozpaczoną minę.
-
A ty jesteś bardzo przystojnym demonem. - Udało mi się uśmiechnąć.
Prychnął
cicho pod nosem i zerknął za mnie, pewnie na Daisy. Uśmiechnął
się lekko. Śmiesznie to wyglądało.
Kiedy
udało mi się oderwać od niego wzrok (mimo, że był potworem jego
oczy nadal był niesamowicie hipnotyczne!), spojrzałam na Daisy.
Miała na sobie takie samo ubranie jak ja. Anake zmieniła ją w
malutką empuzę, co wydało mi się dosyć zabawne. Włosy nadal
miała w swoim kolorze. Nie za bardzo było co zmieniać, ponieważ
córka Demeter miała włosy w kolorze marchewki. Uśmiechała się
szeroko, jakby nie zdziwiła się naszym wyglądem. Temida leżała
za nią na ziemi, ale na nasze nieszczęście wyglądała normalnie.
To znaczy normalnie, jak na grecką boginię, oczywiście.
Odwróciłam
się z powrotem do Nico.
-
W takim przebraniu chyba możemy wyjść na ulicę? - spytałam z
uśmiechem.
piątek, 15 sierpnia 2014
Kolejne informacje, czyli "błagam nie bijcie!"
Tak, to znowu jest notka organizacyjna. Tak, znowu nie ma rozdziału. Tak, nie wstawiłam rozdziału przez całe wakacje. Mam nadzieję, że to niedługo ulegnie zmianie, ale nie obiecuję, bo moja wena ma napad fochów. Dosyć długotrwałych. To znaczy, że ciągle wpadam na "genialne" pomysły, ale niestety żaden nie dotyczy tego opowiadania. W najbliższym czasie możecie więc spodziewać się sporej ilości one-shot'ów. Wybaczcie. Pierwszy z nich jest już opublikowany na moim blogu, który powstał właśnie po to, żeby mieć gdzie te miniaturki upchać. (adres do niego macie tutaj: http://one-shoty-spite.blogspot.com/) Serdecznie zapraszam do czytania, ale nie oczekujcie, że po tym wpadniecie w dobry humor, bo ja właśnie mam dość parszywy, co... ciekawie wpływa na moją twórczość.
Rozdział postaram się wstawić w tym tygodniu, ale niczego nie obiecuję! Wiedzcie jednak, że jeżeli się nie pojawi, to na tym drugim blogu będzie czekać na Was bardzo dziwna miniaturka poświęcona... Zobaczycie sami, chociaż jeżeli chcecie wiedzieć, to możecie sprawdzić tam w zakładce "zamówienia" komentarz Lakii... Ale nie radzę, bo nie będzie niespodzianki!
Przepraszam jeszcze raz, że z weną i rozdziałami ostatni tak kiepsko, ale już nad tym pracuję i przysięgam, że nie zawieszam bloga!
Pozdrawiam ciepło i życzę udanej końcówki wakacji!
Spite
sobota, 28 czerwca 2014
"Co tu mówić o ludziach - frajerzy!"
Yyy... Ekhem, ekhem! Pierwsza notka organizacyjna na tym bogu i mam nadzieję, że ostatnia. Na początku obiecałam sobie, że nie będę takich pisać, ale, jak widać, nie jestem dobra w dotrzymywaniu obietnic danych sobie. Co innego innym, oczywiście. Ale ad rem! Musiałam napisać tę właśnie notkę, ponieważ jest kilka ważnych spraw. Wiem, że się powtarzam, ale myślę, że nie wszyscy czytają notki pod rozdziałami, a nawet jeżeli, to tylko niektórzy z nich robią to dokładnie. Nie ważne. Nie o to mi chodzi. Mam na myśli to, że mówiłam już, że wyjeżdżam, ale wolę to napisać czarno na białym (lub w tym wypadku biało na czarnym). Uwaga! Nie będzie mnie od trzeciego do dwudziestego ósmego lipca. Przez ten czas (czyli w sumie cały miesiąc, jakby nie patrzeć) nie będę pisać rozdziałów. Po prostu nie biorę tam komputera. No, bo jak tu brać jakikolwiek sprzęt elektroniczny na obóz harcerski? Właśnie. Ci co na takie jeżdżą na pewno rozumieją. Będę się starała na nim ( o obóz mi chodzi) wymyślić cały rozdział i szybko go przepisać, kiedy wrócę, ale jest to jednak nie komfortowe biorąc pod uwagę brak dostępu do treści poprzednich rozdziałów. Na przykład mogłabym chcieć w nim przywołać dokładnie czyjś tekst. Rozumiecie. Tak więc nie spodziewajcie się, że nowy rozdział pojawi się od razu po moim powrocie, czyli dwudziestego ósmego, zwłaszcza, że wracam wieczorem. Ale obiecuję, że postaram się zrobić to w ciągu pięciu dni po moim powrocie, bo potem... Ech. Znowu wyjeżdżam, chociaż już tylko na tydzień. Jak widać w wakacje z rozdziałami będzie raczej licho, a jakby tego było mało, to jeszcze w pierwszym tygodniu po rozpoczęciu roku szkolnego (ale to przykro tak wybiegać myślami w przód, nie? Tutaj wakacje, a wredna Spite pisze już o nowym roku szkolnym!); w każdym razie - w pierwszym tygodniu szkoły mam wyjazd klasowy, czyli znowu nie będzie rozdziału. Ale nie martwcie się! (albo martwcie się, nie wiem, co niektórzy sobie myślą o moim opowiadaniu, chociaż mam nadzieję, że nie będziecie się martwić) Nie zawieszam bloga! Po prostu będę trochę rzadziej pisać!
A teraz jeszcze inna wieść! Nie wstawię na tego bloga obiecanego one-shot'a (tego drugiego z perspektywy Nico)! Buahahahahaha!!!!!! Dobra. Koniec tego wkurzania ludzi! Tak, nie wstawię, bo już wstawiłam na mojego nowego bloga, na którym będę pisać krótkie opowiadania. Wyjaśniłam to już na tym właśnie nowym blogu (jakby ktoś się nie ogarnął, to trzeba kliknąć na napis "nowego bloga" i wyskoczy Wam w nowym okienku tenże blog).
Dobra. Pozdrawiam, wesołych wakacji życzę i czekam na komentarze,
Spite
P.s.: Wiem, że tytuł kompletnie nie pasuje do tematu notki, ale właśnie słuchałam piosenki, w której występują te słowa i zakochałam się w nich. Co prawda nie dotyczy to wszystkich ludzi, ale jednak jest takie prawdziwe...
P.s.: Wiem, że tytuł kompletnie nie pasuje do tematu notki, ale właśnie słuchałam piosenki, w której występują te słowa i zakochałam się w nich. Co prawda nie dotyczy to wszystkich ludzi, ale jednak jest takie prawdziwe...
Subskrybuj:
Posty (Atom)