piątek, 2 maja 2014

Rozdział VIII

Cześć! Wracam z nowym rozdzialikiem! :D
Przepraszam, że taki krótki wyszedł... Nie miałam weny... Mógłby być dłuższy, ale wtedy pojawiłby się dopiero we wtorek, albo w środę, więc postanowiłam wstawić dzisiaj :D
Dedykuję go Shellen :D Nie pozostanę dłużna :D (nie wiem czy ona to czyta...)
Miało być życie na krawędzi i chciałam go wstawić o 23.59, bo miał być pierwszego Maja, ale nie zdążyłam... :D
Mam nadzieję, że nie ma błędów, albo, że jest ich mało, bo sprawdzałam to kilka razy :)
A Eris wyszła jeszcze dziwniej niż miała, co jest prawie niemożliwe, ale cóż... 
I mam pytanie... Mam szablon specjalnie na mojego bloga, ale nie wiem czy go wykorzystać... wstawię szblonik jest TUTAJ
Czy go wykorzystać?
Zapraszam do czytania, głosowania w ankietach i pisania komentarzy!
____________________________

Obróciłam się na pięcie i znalazłam się twarzą w twarz z moją matką. Cofnęłam się szybko i podparłam o ścianę. Obrzuciłam ją nieprzyjaznym spojrzeniem. Teraz wyglądała inaczej. Miała czarną togę, płonące oczy i uśmiech seryjnej morderczyni. Czarne włosy spływały kaskadami po jej ramionach. Zakręciła je? Na portrecie były proste...
- Czego ode mnie chcesz? - warknęłam.
- A czego ty chcesz? - odpowiedziała mi pytaniem na pytanie – Chcesz stąd iść? Proszę! Droga wolna!
- Drzwi są zamknięte – stwierdziłam i zmrużyłam oczy.
- Tak. A czego się spodziewałaś, że cię tak po prostu wypuszczę? Muszę z tobą porozmawiać, inaczej bym ci się nie pokazywała i pozwoliła ci śnić dalej o tej nudnej Temidzie.
- Ale właśnie powiedziałaś... Powiedziałaś, że mogę sobie iść – na moje słowa bogini uśmiechnęła się szyderczo, a jej oczy błysnęły szaleństwem. Moja pierwsza myśl: „Ona jest szalona, mam szaloną matkę.”
- A jak myślisz, dlaczego to powiedziałam – nie zaakcentowała pytania.
- Nie wiem! - byłam już porządnie zdenerwowana – Może, żeby mnie wkurzyć?! Skąd mam to wiedzieć?!
Eris wzruszyła ramionami, przekręciła głowę i zaczęła przyglądać mi się z zainteresowaniem. Wzdrygnęłam się, bałam się tych jej oczu. Zdawały się przewiercać mnie na wylot.
- Jesteś do mnie bardziej podobna niż myślisz. A wyglądasz prawie dokładnie tak samo. Tylko ty masz proste włosy... Też kiedyś takie miałam – skinęła na obraz – Ale dość tego. Czy wiesz dlaczego chciałam cię zobaczyć?
- Nie mam pojęcia – naprawdę nie wiedziałam. Nie widziałam jej nigdy w życiu. Porzuciła mnie i tatę od razu po moich narodzinach. Nie chciałam mieć z nią nic wspólnego, a tu nagle pojawia się w moim własnym śnie i oznajmia, że chce sobie ze mną pogadać. Szczerze mówiąc miałam ochotę chlasnąć ją z liścia w twarz, a powstrzymało mnie jedynie to, że była nieśmiertelną boginią.
- A myślałam, że jesteś bystra. - głos moje matki wyrwał mnie z rozmyślań. - No dobrze. Więc powiem ci, że przyszłam, żeby porozmawiać z tobą o jednej ważnej sprawie. O twojej misji.
- O mojej misji?! Och! Po tylu latach nie odzywania się chcesz sobie po prostu porozmawiać?! - nie wytrzymałam. Złość wrzała we mnie, aż w końcu znalazła ujście i wystrzeliła całą mocą. - Nigdy cię nie obchodziłam! Zostawiłaś mnie i mojego tatę na pastwę losu i najnormalniej w świecie zniknęłaś z naszego życia! Wypraszam sobie! Poradzę sobie sama w tej misji, nie potrzebuję twojej pomocy! - aż dyszałam. Krzyczałam tak głośno, że bogini, nieznacznym ruchem, lekko zatkała sobie uszy.
- Skończyłaś? - zapytała i odsłoniła je – Jeżeli tak, to będę wdzięczna, kiedy mnie wysłuchasz. Mamy już mało czasu - zatkało mnie. To było już tak chamskie, że nawet ja nie potrafiłam na to znaleźć ciętej riposty, lub nawet zwykłej odpowiedzi. - Musisz wiedzieć, że jest to twoja misja. Nie tego twojego chłoptasia od Hadesa, czy tej wkurzającej dziewczynki, córki Demeter. Oni też są ważni, ale tym razem chodzi o ciebie. Bo jesteś moją córką – uśmiechnęła się, jakby to było coś niesamowicie szczęśliwego i w dodatku, jakby to wszystko była jej zasługa – A ja jestem dużo starsza od Olimpijczyków. Ja jestem córką Wielkiej Nyks. Bogowie siedzący na Olimpie będą się ciebie obawiać, zastanawiają się, czy nie chcesz działać po stronie swojej babki, Nocy. Od dawna pragnęła zawładnąć światem śmiertelników, twierdzi, że jest potężniejsza od innych bogów i że to jej należy się władza. Zeus i inni będą cię bacznie obserwować. Nie ufają ci. Musisz o tym pamiętać, dla ciebie spotkanie z bogiem Olimpijskim może być wyjątkowo niebezpieczne. Jeżeli jednak nadarzy się taka sytuacja, to zachowuj się, dla swojego własnego dobra, uprzejmie.
Podeszła do jednego z regałów i musnęła palcem okładki książek. Zastanawiałam się dlaczego mi to mówi. Czyżby tak nagle coś się jej przypomniało? Coś takiego, na przykład, że od prawie czternastu lat ma córkę? Że ta córka też może też pragnęłaby znać swoją matkę? Przez to, że jej nie było musiałam tyle lat żyć w różnych rodzinach zastępczych. Nikt mnie w nich nie akceptował taką jaką jestem, a ja nie chciałam udawać kogoś innego.
Moja matka stanęła przed obrazem, przedstawiającym ją i mojego ojca śmiejących się. Po raz kolejny zadałam sobie pytanie, jak tata mógł pokochać taką osobę. Czy wiedział, że jest boginią? Czy zdawał sobie sprawę, że ta szczęśliwa kobieta z portretu zostawi go zaraz po urodzeniu mu córki? Że zniknie, zostawiając go samego z małym dzieckiem? Szczerze w to wątpię.
- Musiałam to zrobić, Spite – odezwała się nagle Eris, zaskakująco łagodnym głosem. - Tak było lepiej dla niego i dla ciebie. Nie byłabym dobrą matką. Wiedziałam to już wtedy, chociaż jesteś moją jedyną córką. A twój ojciec był niezwykłym człowiekiem. Kochał mnie taką, jaką jestem. Ja ciebie też kocham, mimo że na to nie wygląda.
Przyznam szczerze. Zatkało mnie. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Myśli krążyły mi po głowie jak rój pszczół i co jakiś czas jedna mnie kąsała. Było ich stanowczo za dużo. Nie mogłam się skupić na żadnej z nich. Moja matka, która porzuciła mnie tuż po urodzeniu, mówi mi teraz, że mnie kocha. Z jednej strony chciałam się z nią kłócić, a z drugiej... Poczułam miłe ciepło na myśl, że jednak nie jestem jej obojętna, że może nie zostawiła mnie na pastwę losu. Że może w nieznany mi sposób czuwała nade mną.
Gdy ja starałam się ogarnąć moje myśli, bogini niezgody ruszyła w stronę schodów. Nim zdążyłam się obejrzeć świat zaczął wirować i wszystko znikało w smugach ciemności.
- Żegnaj. Pamiętaj o ostrzeżeniu – usłyszałam, zanim mrok całkowicie mnie pochłonął.

***

Obudziłam się leżąc wygodnie, rozłożona na dwóch fotelach, opierając głowę na czyichś kolanach. Na kolanach kogoś ubranego na czarno. Otworzyłam szerzej oczy. Leżałam na nogach Nico. Podniosłam się powoli, starając się nie obudzić chłopaka. „Może nie zauważył”. Wyprostowałam się zupełnie i przeciągnęłam. Gdy tylko to zrobiłam na małym ekraniku pod sufitem pojawił się komunikat „proszę zapiąć pasy. Lądowanie”. Zapięłam pasy i powiedziałam Daisy, żeby też to zrobiła. Chwilę jęczała, że nie chce i, że pasy są niewygodne, ale w końcu udało mi się ją namówić. Szturchnęłam Nico. Podciągnął nogi pod brodę i mruknął:
- Ja śpię, Spite. Jeszcze chwilkę – nie otworzył nawet oczu.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy samej go nie zapiąć, ale stwierdziłam, że nie będę go niańczyć. Jeszcze raz go klepnęłam, tym razem mocniej.
- Hej, lądujemy! Masz się zapiąć! - krzyknęłam mu prosto do ucha. To zadziałało. Otworzył te swoje czarne, niesamowite oczy i zapiął pas.

***

Wyjście z lotniska? Masakra. Jeżeli kiedykolwiek miałeś/miałaś przyjemność przepychać się przez tłum śmiertelników tak gęsty, że trudno było Ci oddychać, za pędzącą dziewczynką z ADHD, z chłopakiem swoich marzeń u boku, kiedy wiesz, że jesteś cały czerwony od gorąca mimo bladej cery, to wiesz co wtedy czułam. Jeżeli nie miałaś/miałeś tej przyjemności, to możesz to sobie tylko wyobrazić. Nie życzę, w każdym razie.
Kiedy wydostaliśmy się już z tego tłumu, uciekliśmy strażnikom i starszej pani, która oskarżała nas o morderstwo pieska (kto by się spodziewał, że tak miła kobieta może być tak zawzięta na punkcie szukania „zabójców niewinnych zwierząt”, jak to sama powiedziała), opuściliśmy jak najszybciej lotnisko i poszliśmy pomyśleć nad naszymi dalszymi planami. Usiedliśmy w kafejce.
Siedzieliśmy przy stoliku w głębi „ogródka” kawiarni. Mówiąc „ogródek” mam na myśli taras z kilkoma doniczkami, w których zasadzone były rachityczne kwiatki.
Zamówiliśmy kawę. Chociaż wszyscy spali w samolocie, nikt się porządnie nie wyspał. Po długich namowach pozwoliłam Daisy zamówić Latte Macchiato. Ona też wyglądała jakby zarwała parę nocy. Po prostu piękna z nas drużyna. Wyobraziłam sobie jak musieli nas widzieć obcy ludzie... Trójka obdartych dzieciaków z worami pod oczami. Jeden podejrzany chłopak, cały ubrany na czarno, w wieku „buntu”, dziewczyna wyglądająca na tyle samo lat co on, ubrana jak jakiś punk i mała radosna dziewczynka. Tia... Musieliśmy wyglądać nieco dziwnie. Dobrana z nas trójka.
Obejrzeliśmy mapę St. Louis i okolic i stwierdziliśmy, że jeżeli Temida jest uwięziona w jaskini, to raczej nie w samym mieście. Bardziej prawdopodobne było, że w okolicznym parku narodowym są jakieś groty.

***

Nie polecam podróży zatłoczonym busikiem z mieczami na kolanach. Do tego Daisy całą drogę jęczała, że absolutnie musi iść do toalety. Było duszno i gorąco, a jakieś starsze panie, które siedziały przed nami postanowiły pomóc mi na moją chorobę lokomocyjną, nie umiałam tego ukryć, byłam cała zielona, swoimi landrynkami od których zrobiło mi się jeszcze gorzej. Busem trzęsło niemiłosiernie przez blisko godzinę. Kiedy wreszcie dojechaliśmy na jakiś przystanek, o dziwo bez przykrych niespodzianek, wybiegłam z autokaru do lasu i rzuciłam się na świeżą trawę. Stanowczo odmawiałam ruszenia busem, więc dalej musieliśmy iść pieszo, a zostało nam jeszcze kilkanaście kilometrów. Trudno, nie miałam zamiaru tłuc się tym busikiem.
Szliśmy poboczem, a samochody przejeżdżały koło nas wzniecając kłęby kurzu. Po jakiejś godzinie wszyscy byliśmy tak zmęczeni i pokryci przydrożnym pyłem, że ledwo powłóczyliśmy nogami.
- Zarządzam przerwę! - krzyknęła Daisy i walnęła się w trawę na poboczu. Ja i Nico zrobiliśmy to samo. Przed nami droga po której jeździły rozpędzone samochody, które mogły w każdej chwili nas przejechać, za nami mroczny las, a jak wiadomo, w lesie pewnie potwory, a my sobie leżeliśmy, jak gdyby nigdy nic i mrużyliśmy oczy do słońca.
Po jakimś bliżej nie określonym czasie, mogło to być równie dobrze piętnaście minut, jak i pół godziny, postanowiłam wstać. Zrobiłam to, otrzepałam się z pyłu, który mnie pokrył kiedy tu leżałam i spróbowałam obudzić Daisy. Po kilku ładnych prośbach, całkowicie zlanych przez córkę Demeter, wylądowała w rowie za poboczem, nic nie poradzę na to, że nie lubię budzić ludzi w kulturalny sposób. Usiadłam i spuściłam tam nogi, żeby pomóc jej wyjść, ale okazało się to wielkim błędem. Po chwili i ja siedziałam w rowie wciągnięta tam przez chichoczącą Daisy. Stoczyłam się tam po wysokim na trzy metry zboczu. Spadając ściągnęłam córkę Demeter z powrotem na samo dno.
- Masz trawę we włosach! - krzyknęła i aż położyła się ze śmiechu. Kępki zeschłej roślinności wystawały jej spod bluzy i z butów.
Wyglądała komicznie leżąc w tym rowie i zaśmiewając się do łez z trawą na całym ciele. Ja też pewnie nie wyglądałam lepiej. Przeczesałam palcami włosy i wyjęłam z nich chyba tonę rozmaitych roślin.
- Chodź! - Daisy wspięła się na ścianę rowu i ostrożnie wyjrzała za brzeg – Jeszcze śpi! - oznajmiła głośnym szeptem – Musisz zobaczyć coś świetnego! Raz zrobiłam tak tacie!
Zainteresowana podczołgałam się bliżej. Córka Demeter jeszcze nie pokazała nam swoich „mocy”, a na to się teraz zapowiadało. Kiedy wyjrzałam na pobocze zobaczyłam, że znajdujemy się tuż za śpiącym jeszcze Nico. Daisy zacisnęła oczy i wsunęła palce w trawę. Przez jakiś czas nic się nie działo, ale po chwili rośliny obok niego zaczęły rosnąć jak w przyspieszonym tempie. Patrzyłam jak oniemiała jak zaczynają go oplatać. Dosłownie dwie minuty później syn Hadesa był cały zaplątany, gdyby się teraz obudził, nie mógłby się ruszyć. Daisy otworzyła oczy i spojrzała na Nico. Uśmiechnęła się widząc swoje dzieło i wyszła z rowu. Kucnęła przy nim i przyjrzała się dokładnie. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić krzyknęła:
- Nico! Obudź się! - wstała szybko i zrobiła kilka kroków w tył. Rezolutne dziecko...
Nico otworzył oczy i spróbował się poruszyć, oczywiście nie udało mu się tego zrobić. Rośliny dzielnie się trzymały. Najzabawniejsze, dla mnie i Daisy, oczywiście, nie sądzę, żeby Nico'wi się to podobało, było to, że trawa oplotła mu również usta i wszystko rozgrywało się w kompletnej ciszy. Po chwili zamyślenia syn Hadesa zamknął oczy i rozpłynął się w cień pojawiając się parę metrów dalej.
- Co to miało być? - Nico otrzepał się mniej-więcej z trawy i innych roślin.
- Ja tylko pokazywałam Spite, jak można kogoś bardzo łatwo unieruchomić – odparowała córka Demeter – Poza tym musimy już iść! - krzyknęła i bez żadnego dokładniejszego wyjaśnienia ruszyła dalej drogą. Nico wzruszył ramionami i poszedł za nią, a ja obok niego.

***

Szliśmy już około piętnastu minut, a jeszcze nikt się nie odezwał. Daisy biegała od jednej strony drogi do drugiej, Nico wsadził ręce w kieszenie i szedł z opuszczoną głową, a ja zastanawiałam się, czy przerwać tą krępującą ciszę. W końcu stwierdziłam, że powinnam się odezwać. Już miałam się spytać Nico, co robi, kiedy nie przebywa w żadnym obozie, kiedy to on się odezwał.
- Wiesz... Szukałem cię wtedy, kiedy na mnie wpadałaś, bo zauważyliśmy, że potwory się częściej pojawiają w tamtym rejonie. I właściwie nie wiedziałem kogo spotkam...
- Tak? Aha – nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć.
- Tak i... Hmm... - Nico spuścił wzrok. Cały był czerwony. O co mu chodzi? - I... No. Cieszę się, że to byłaś właśnie ty – wyrzucił w końcu.
Zatkało mnie. Cieszyłam się, że to powiedział, ale nie wiedziałam co zrobić.
- A ja cieszę się, że to ty mnie znalazłeś – odezwałam się w końcu.
- Tak? - podniósł głowę i uśmiechnął się lekko. Ślicznie tak wyglądał. Słońce odbijało mu się w oczach. Wyglądały jak niebo w nocy z zapalonymi gwiazdami.
- Tak. Nawet bardzo – odważyłam się powiedzieć.
Od dawna wiedziałam, że on mi się podoba, a po jakimś czasie utwierdziłam się w przekonaniu, że go kocham, ale wiedzieć to, to coś zupełnie innego niż powiedzieć to jemu. Już miałam się zebrać na odwagę, kiedy coś mi przerwało.
- Patrzcie! - krzyknęła Daisy.
Popatrzyłam na nią. Wskazywała na coś ręką. Podążyłam za nią wzrokiem. Coś cholernie wielkiego siedziało za drzewami i warczało z cicha. Byłam pewna, że patrzy prosto na nas. Szybko wyciągnęłam miecz z pochwy. Nico zrobił o samo, a Daisy podbiegła i stanęła za nami. „Coś” wydało odgłos podejrzanie przypominający rozwścieczony ryk i wyskoczyło zza drzew.

65 komentarzy:

  1. Pierwsza! Jeszcze do tego nie doszłam, ale nie będę spać i przeczytam.
    I błagam ludzie, ja nie mam 600000000000000000000000000 lat, tylko naście, więc proszę się zwracać Shelly :D
    SPAM Zapraszam SPAM do SPAM mnie SPAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech Ty spamerze... ;P
    Czytaj, czytaj... :)
    Dobrze, SHELLEN ;P (ja takie ZUO!!!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej Joku/Sprajcie
      Tak "przypadkiem" nie przypomnę sobie jak masz na imię NIGDY, już NIGDY nie wypowiem twojego prawdziwego imienia NIGDY NIGDY NIGDY NIGDY!!!!

      Usuń
  3. Jak ja kocham tego bloga XD Jest po prostu tak świetny XD
    No a teraz mam chwilke czasu, to napiszę dłuższy komentarz ;)
    Po pierwsze: Eris wyszła ci LEKKO dziwnie ;c Naprawdę, ta kobieta mnie przeraza ;o
    Po drugie: Daisy - ona jest taka słodka i urocza i cudowna i ja absolutnie chcę taka siostrzyczkę <3
    Po trzecie: wyobrazilam sobie tą ich grupkę, jak tak siedzą w kawiarni i piją kawę i wypuścilsm z ust szczoteczka do zębów (czytałam to myjąc zęby), bo tak się zaczęłam śmiać XD I jeszcze jedno, Spite, ty idiotko! Nigdy nie pozwalaj dziecku wybić kawy, nawet latte machiato! Ucz sie na moich błędach i nie rób tego! Chyba, ze chcesz mieć pod opieką małą rzygającą kawą dziewczynkę ;)
    Po czwarte: przez cały fragment z wyznawaniem miłości i uśmiechem Nico robiłam takie awwwwww (chociaż brzmiało bardziej jak ałłłłłłłłłł, bo miałam mnóstwo piany w buzi od mycia zębow) bo po prostu nie mogłam sie ogarnąć a ten moment wyszedł ci taki strasznie słodki <333 A uśmiechający sie Nico to już pobija wszystkie możliwe rekordy :3
    Po piąte i chyba ostatnie: życzę duuuuuuużo weny i masła orzechowego i żelków i nutelli i lodów oreo (musialam XD) i czekam z niecierpliwością na next ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci z takiego długaśnego koma ^^
      Daisy jest wzorowana moją siostrą, ale odjęłam te jej cechy, które ukazują się w niezbyt przyjemny sposób, czyli, na przykład, okładanie mnie po głowie książką, kiedy nie chcę jej czytać ;P
      Nie umiem pisać takich fragmentów, ale obiecałam... I też chciałam, żeby był, tylko niezbyt umiem takie pisać...
      Dzięki za czekoladę! :D

      Usuń
    2. A co sądzisz o szablonie? Użyć go?

      Usuń
    3. Joczku, szablon jest ohydny :/

      Usuń
    4. Szablon jest dziwny, ale przydałaby sie zmiana, nie?

      Usuń
    5. Moim zdaniem szablon jest trochę dziwny i nie za bardzo pasuje do tego bloga, ale to twoja decyzja ;)

      Usuń
  4. Życie na krawędziii! Też je uwielbiam. Tylko ja nie dodaje rozdziałów o 23:59, ja oglądam filmy. Wiesz, chcę się poczuć hardkorowo (nie, nie wiem jak się to pisze, wybacz), a później za karę po moim hardkorzeniu wyglądam jak zombie i mumia w jednym. Albo żywy trup. Mniejsza o to.
    Rozdział fantastyczny, ale straaasznie krótki. :(
    Nico jest słodziusi, Spite jest słodziusia, Daisy jest słodziusia, a ja ze szczęścia skaczę na jednorożcu. Albo po nim.
    Chcę więcej momentów z Spite i Nico! Błagam, nie zabijaj mnie, prosze. Love is everywhere, czaisz? ♡
    Oni są przeuroczy, i w ogóle, Nico, który się czerwieni... Aż się ze szczęścia popłakałam. c':
    Kończę nieogarnięty komentarz i liczę, że kolejny rozdział będzie dłuższy!

    Czekam i pozdrawiam,
    Wiki

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Szkoda, że nie udało Ci się wstawić 1 maja :c Ale rozdział jest świetny! Córka Demeter jest świetna, a Eris tutaj jest taka trochę dziwna? Rozdział krótki, ale pewnie wiesz, że ja piszę jeszcze krótsze. Daisy <3 Nico <3 Spite <3 Szablon możesz ustawić, bo mi się podoba i wczoraj widziałem go w poście na szabloniarni na której go zamówiłaś :D Postać z Anime, prawda? Szablon jest świetny i naprawdę miła by była zmiana. Lubię takie ciemne szablony :o :D Przepraszam, że taki krótki, ale podsumowując: SZABLON USTAW, DAISY <3, NICO <3(Nie to, że jestem jakiś dziwny, nie kocham Nico jakby cuś xD, Spite <3.
    Pozdrawia Cię
    Syn Hadesa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eris miała być dziwna, a wyszła jeszcze dziwniej...
      Dzięki braciszku...
      Spite, ukochana córeczka pana śmierci i potomkini pewnego boga poezji ;P

      Usuń
  6. Świetny rozdział jak zwykle. Bardzo się już wciągnęłam w twoje opowiadanie, dlatego nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)
    Siadłam i przeczytałam go jednym tchem .
    Twoja fanka
    Carmen

    Ps. w wolnej chwili zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ci cos powiem, Spite... DOLUJESZ MNIE! TAK, DOLUJESZ MNIE! DOLUJESZ MNIE SWOIM TALENTEM PISMIENNICZYM! WIESZ CO TO OZNACZA? TO, ZE ROZDZIAL JEST EKSTRA! Ja ci mowie... To jest milosc... Nie tylko moja do tego opowiadania, ale tez Nica i Spite <3

    PS Trawa i rowy sa spoko :)

    ~ córka NIEWIADOMO KOGO, moze jakiejs bogini albo boga, albo ze jestem NIKIM, zwyklym smiertelnikiem widzacym, ale nie zawsze, przez mgle :'( Ewentualnie corka jakiegos slabego boga/ini bo jakos nigdzie nie widze potworow (jesli nie liczyc babki od niemca...) Dobra! Troche za duzo napisalam o sobie a mialo byc o opowiadaniu =-O

    CUDOWNE! PO PROSTU CUDOWNE! EKSTA SWIETNISCIE SWIETNE, CZYLI ZAJEBISTE ITEDE :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah! Teraz jestem Zombie, ale to ciagle ja - Zophie... I tak ma być - Zophie, ale tez Zombie... Z reszta... Mow do mnie jak chcesz!

      Usuń
    2. Chyba mi sie nudzi bo ciagle komentuje... Jaki spam... =-O Nie wiem kiedy bedzie u mnie rozdzial... Moze dzisiaj... Albo jutro... Albo pojutrze... Dosyc! Juz nie bede komentowac ...

      Usuń
    3. Dzięki
      Nawet nie wiesz jak się cieszę, że uważasz, że fajnie piszę :D
      ~ Spite z czyjegoś telefonu ;P

      Usuń
  8. Mater Dei, naprawdę ogromnie Cię przepraszam za moje opóźnienie! I za brak komentarza pod one-shotem. Przeczytałam go, naprawdę mi się spodobał, choć osobiście lubię swoją polonistkę, ale na komentarz to już po prostu zero czasu. W niedzielę pół dnia na imieninach wujka, potem ogarniaj się do szkoły (nauczyciele muszą sobie odbić nasze tygodniowe wolne), w środę byłam na noc u koleżanki, by świętować chwilowy koniec szkoły (ognisko, kiełbaski, duch sąsiada i te sprawy), a ledwo się obudziłam, już zadzwoniła do mnie babcia, by potem do niej wpaść. I jak wyszłam z domu w środę rano przed siódmą, tak wróciłam w czwartek około dziewiątej wieczorem. Po prostu padłam do łóżka, a dzisiaj znów do babci lepić pierogi. I tak właśnie wygląda moje "wolne".To sobie odpocznę, nie ma co... Dobrze, ale wystarczy już tego narzekania, bo nie po to tu wpadłam. Ad rem!

    Też tak nieraz robię, że skracam rozdział. Czasem również ze względów czasowych, a czasem tak się rozpiszę, że już mam sześć stron, mimo że planowałam wcisnąć jeszcze jedną czy nawet dwie sceny. Więc rozumiem! Tak, życie na krawędzi :) Szkoda, że Ci nie wyszło, ale mówi się trudno. Pamiętam, że kiedyś opublikowałam rozdział po trzeciej w nocy... Naturalnie spałam potem przez pół dnia. Co do błędów, to ja zazwyczaj i tak ich nie wychwytuję (chyba że są to byki rodem z moich dyktand z pierwszej klasy podstawówki, gdzie potrafiłam napisać np, "w śród", bo uznałam, że skoro "w środku" pisze się oddzielnie, to to pewnie też), więc ja tam nic nie widziałam. In re szablonu, to moim zdaniem powinnaś go wstawić. Ma taki cudny klimat :) I wydaje mi się, że ta czerń jednak bardziej by pasowała.

    Dobra, to teraz już in re samego rozdziału, bo inaczej w życiu nie skończę tego rozdziału. Hm, czy tylko ja uważam, że Eris nie jest dziwna? Moim zdaniem jest właśnie bardzo "erisowata", że tak to ujmę. To znaczy tak ją sobie właśnie wyobrażam. Hej, bogini niezgody, która jednym jabłkiem wywołała wojnę, musi być trochę szalona, mieć diaboliczny śmiech i tak dalej, nie? Ale to jednocześnie wcale nie znaczy, że jest zła, dlatego tym bardziej podobała mi się końcówka sceny. Hm, zastanawiam się, czy ta zmiana włosów na kręcone wiąże się z czymś istotnym, skoro sama Eris o tym wspomniała. Albo po prostu po omówieniu początków partii komunistycznej w Polsce (przez pierwszy rok "ojcowie założyciele" zajmowali się głównie wybijaniem siebie nawzajem) wszędzie już widzę teorie spiskowe. Tak czy inaczej, uważam, że Spite powinna wziąć sobie ostrzeżenie matki do serca. Choć ja znam siebie (jestem niedojrzałą, rozkapryszoną egoistką), więc pewnie chciałabym zrobić wyrodnej matce na złość i specjalnie bym jej nie posłuchała, pal licho, że mogłabym przez to zginąć. Ale mam nadzieję, że w przypadku Spite do tego nie dojdzie! Hm, jakby się tak nad tym zastanowić, to naprawdę dziwna trójka. Dziwnie dobrana. Albo raczej dziwna w tym, że jest dobrana. Mater Dei, chyba już piszę bez sensu, to może przejdę dalej. Mater Dei, żeby dawać Daisy kawę? Ona i bez tego lata jak helikopter na wysokooktanowym paliwie! Dziwię się tylko, że małej nie zemdliło, ale mniejsza o to. Generalnie Daisy jest kochanym dzieckiem, choć z drugiej strony trochę rozumiem, dlaczego Eris uważa ją za denerwującą. I brawa za scenę Spite+Nico, no wyszła naturalnie i nie była przesłodzona, co naprawdę nie jest proste. Sama często się przy tym męczę, by wszystko miało ręce i nogi. U Ciebie to naprawdę dobrze wyszło. A dodatkowe wyzwanie stanowił tu Nico, który... Cóż, wszyscy wiemy, jaki jest. Napisanie tego typu sceny, która nie kłóciłaby się z jego charakterem, naprawdę nie należy do prostych wyzwań. Dlatego tym bardziej moje gratulacje! I ja rozumiem, że rozdział skrócony itd.,ale żeby ucinać w takim momencie? Teraz nie będę mogła wytrzymać do nowego rozdziału! Chociaż w sumie chyba o to właśnie chodzi :) Dobra, kończę, bo jak zwykle się rozpisałam.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Lakia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za taki piękny i długi komentarz...
      Nie wiesz nawet jak się nauczyłam z tą sceną nico+spite, na początku miało wyjść inaczej, ale uznałam, że tak będzie lepiej :)
      ~ Spite z dziwnego telefonu

      Usuń
    2. E tam, nie ma za co :)
      Oj, tak, te sceny bywają męczące i rzadko kiedy wychodzą tak, jak się planowało. Czasem to nawet lepiej... Tu wyszło bardzo dobrze :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Super! Piszę już swój kolejny rozdział, plan wydarzeń już jest. Teraz wszystko opisać.
    Weny!!! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zajrzę, jak będę w domu, tu nie mogę...
      ~Spite

      Usuń
  10. Jeju , jeju,, bardzo, bardzo , bardzo fajnie. Normalnie jaki ty masz talent kobieto :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ave Spite! przepraszam że dopiero teraz piszę rozdział
    To spotkanie z Eris-świetne ale dziwne :P
    Śpiący Nico jest słodki. Ogólnie Nico jest słodki :3
    Ta sztuczka Daisy też świetna.
    Ta rozmowa Nica i Spite na końcu jest słodziaśna <3 Miłość wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luno! Nie pierwsza?! Zadziwiające mnie...
      Dzięki :) Nico <3
      ~ Spite

      Usuń
  12. Tutaj niedługo pojawi się mój rozszerzony komentarz, jak będę mieć chwilę, żeby przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spite, czy ja już wspominałam jak uwielbiam to opowiadanie? Ostatnio jestem dużo w drodze i umilam sobie jazdę czytając Twojego bloga. Naprawdę, to jest tak cholernie podobne do stylu Ricka, że aż miło :)
      Pomysł opowiadania jest oryginalny i z każdym wyrazem bardziej wciągający. Spite i Nico! Ach, kocham <3 Spico haha xd
      Stwór na końcu? Nie wiem czemu, ale najpierw pomyślałam o Pani O'Leary. Potem do mnie doszło, że przecież Nico ją zna i by nie wyciągał na nią miecza. Ale zaraz potem w mojej małej główce zapaliła się lampka - może to faktycznie jest piekielny ogar, ale wysłany przez Hadesa? Wiesz, może Pan Podziemia chce spędzić więcej czasu z synem i jego nową sympatią?
      Pozdrawiam, życzę dużo weny i zapraszam do mnie na nowy rozdział z ważną notką organizacyjną :)

      Usuń
    2. Dziękuję :)
      Spico ciekawa nazwa :D <3
      Zaraz do Ciebie zajrzę ;P

      Usuń
    3. Polecam zdecydować się na nowy szablon :)

      Usuń
    4. Okay :D
      A masz pojęcie, jak go ustawić? Bo ja jestem jakaś głupia i nie chcę popsuć... O_o

      Usuń
  13. Hej, założyłam nowego bloga o herosach, a ty chciałaś, żebym cię o tym pionformowała, więc informuję ;)
    http://please-dont-change-anything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Użyj tego szablonu ;) jest on zdecydowanie lepszy od tego teraźniejszego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział, weny życzę i czekam na next. A co do szablonu wolę ten, który jest.

    ~~Ogromna fanka heroski Spite

    OdpowiedzUsuń
  16. 100 kilosków za mną, uraz do rosołków i ryb jest i prześladujący żółty traktor- wróciłam.
    Dziś krótko i późno, bo jak widzisz po powyższym; pielgrzymki rządzą!
    Więc, rozdział super. Eris jest taka mroczna i... i... zua, ale jednak kocha Spite! Wo- hoo!
    Daisy jest kosiana. Jak ten kleryk Kamil, wiecznie wesoły i lubi tańczyć.
    Świetna ta scena z rowem ^^
    Okk, kończę bo nie jestem tyle co zmęczona, co niewyspana, bo walenie głową w kaloryfer przy przewracaniu na drugi bok o 5 rano: nie, dziękuję XD
    Więc, lecę jeszcze nadrabiać zaległości *czyt.facebook!*.
    A ty się kobietko trzymaj. I sprawdź, czy do twojego imienia pasuje imię Pędziwiatr *moja filozofia :3*
    Ahoj, siostro! ♥
    Spasiony z pielgrzymi królik c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci :)
      A szablon...? Twój obrazek jest lepszy od tego nowego, ale sam szablon lepszy... Więc nie wiem... Ech...

      Usuń
    2. http://oboz-herosow-corka-eris.blog.pl/tag/nico-di-angelo/

      Usuń
    3. Yep, bardzo wczesna ja xD
      Szablon jest okey, ale dla mnie za mrooooczny ;3
      Mroczniejszy niż spalony kotlet ^^

      Usuń
    4. Lubię mroczne! :D
      Ale nie lubię spalonych kotletów... Teraz nawet nie jem kotletów w ogóle! Yep :)

      Usuń
  17. Hej,jeśli uważasz że to ważne to mogę Ci powiedzieć że jedna dziewczyna wstawila na bloga taki sam rozdział 1 jak Twój(albo taki sam jak Twój prolog,wybacz już nie ogarniam).Ale jakbyś chciała jej adres bloga to odpowiedz na mój komentarz.Paa,a rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Dzięki :)
      Tylko prolog? Bo ja długo się zmagałam z założeniem bloga i na początku zrobiłam na blog.pl (tak ze trzy) i jeszcze jeden na blogspocie, aż ogarnęłam o co chodzi i powstał ten... Możliwe, że to jeden z tych kiedy jeszcze nie ogarniałam... Ale możesz podać adres, to zobaczę :D
      Jeszcze raz dziękuję! ;P

      Usuń
    2. To chyba właśnie ten ba Onecie

      Usuń
    3. Okay, ale możesz mi podać na wszelki wypadek adres? :)

      Usuń
    4. http://oboz-herosow-corka-eris.blog.pl/tag/nico-di-angelo/

      Usuń
    5. Tak... To mój ;P
      Zapomniałam go skasować :)

      Usuń
    6. :P jak bd mieć własnego bloga polecę Cię

      Usuń
    7. Nie no,spk

      Usuń
    8. Co tam?

      Usuń
  18. Nominowałam cię do Liebstera, jak coś xd

    http://heroska-w-legionie.blogspot.com/p/blog-page_4.html

    OdpowiedzUsuń
  19. http://magicofdemigods.blogspot.com/2014/05/rozdzia-9_6.html
    Nowy rozdzialik!!! Ufff... trochę się zmęczyłam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie zmieniaj szablonu. Ten teraźniejszy jest lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  21. O RANY, RANY, RANY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Jesteś podła, że tak przerywasz :(
    Wymyśliłam nowy paring (o ile tak to się pisze)
    SICO
    No i co ? Tak wiem, że genialnie ;)
    Czekam na rozwinięcie akcji Nico-Spite. No po prostu ciekawość mnie pożera od środka. Na pewno będzie świetna.
    Kiedy next ?
    ~Leviosa (coś mi się komputer zepsuł i nie mogę dodać ze swojego profilu...)

    P.S
    Zapraszam do mnie wszystkich Potterheads, którzy się tu zaplątali ;)
    Mile widziane komentarze.
    www.lilyijames-zdobyc-szczescie.blogspot.com
    P.S 2
    Sorry za błędy...

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Więc pisze już 2 komentarz specjalnie dla ciebie bo pierwszy usunęłam, jako, że jestem geniuszem. Rozdział świetny (jak zawsze) czekam na nex :3
    księżniczka pozdrawia i życzy weny! ^^

    OdpowiedzUsuń

Zwracam się do wszystkich, którzy czytają tego bloga!!! Informuję, że dochód z każdego pozostawionego komentarza idzie na cele dobroczynne mające na uwadze dobro Dzikiej Przyrody, jako, że wielki bóg Pan naprawdę nie żyje!!!

Z wyrazami uszanowania,
Grover Underwood, Władca Dzikiej Przyrody