niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział VI

Budzik obudził mnie równo o piątej. Bez otwierania oczu wyłączyłam zegar jedną ręką i przewróciłam się na drugi bok. Przemknęła mi myśl w rodzaju: „Ej, nie było snów?”. Wtedy zadzwonił budzik w łazience. Ech... Czemu ja poprosiłam Leo o dwa budziki? (to było pytanie retoryczne. Wiedziałam, że muszę iść na misję) Wstałam i jak zombie poszłam do łazienki. Mój mózg myślał, bardzo kreatywnie, coś w stylu: „SPAAAAAAAAAAAĆ!!!” Wzięłam prysznic, co trochę mnie obudziło i ubrałam się w przygotowane wcześniej ubranie. Jeansy, czarną koszulkę i moją skórzaną kurtkę. Ziewnęłam, porwałam szybko plecak i wyszłam z domku.
Chłodne powietrze rozbudziło mnie do końca. Pewniejszym już krokiem ruszyłam do kantyny. Zobaczyłam tam niezwykle śmieszną scenę, mianowicie: Daisy próbowała zmusić Nico do zjedzenia papki, która podejrzanie przypominała pełnoziarnistą owsiankę... Zaśmiałam się pod nosem. Nico to usłyszał i spojrzał na mnie błagalnie. Westchnęłam teatralnie i przysiadłam się do nich.
Po jakimś czasie, nareszcie, udało mi się wbić do głowy córce Demeter, że Nico nie lubi owsianki. Była bardzo zawiedziona i twierdziła, że jeżeli będzie jadł owsiankę, to urośnie duży i silny. Sama jadła swoją porcję ze smakiem łypiąc na nas spode łba. Ja i syn Hadesa zjedliśmy normalne śniadanie. Potem jakiś czas siedzieliśmy przy stoliku, czekając na Daisy. Opowiedziałam Nico'wi mój wczorajszy sen, o tym potworze więżącym kobietę. Bardzo przejął się moimi słowami. Powiedział, że kobieta to pewnie Temida (jakbym sama na to nie wpadła), a o Morosie wiedział niewiele więcej niż ja usłyszałam we śnie. Dowiedziałam się od niego tylko, że nie słyszał, żeby ktoś go kiedyś pokonał i, że informacje o nim są sprzeczne. Super. Mamy walczyć z niepokonanym bogiem tragicznej śmierci. Opcja „pesymizm” zwyciężyła nad „optymizmem”. Zrzuciła go na dno mojej świadomości i sama zatańczyła dziką sambę. Powinnam chyba przemyśleć moje skojarzenia...
Daisy ze spokojem dokończyła swoją owsiankę. Nie wyglądała na przejętą moim snem. Może po prostu nie zrozumiała o co w nim chodzi, była jeszcze taka mała... To w ogóle dziwne, że przeznaczone jej było brać udział w tej wyprawie. Chyba nigdy jeszcze takie dziecko nie uczestniczyło w misji na taką skalę.
Zebraliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy.

***

Na samym początku naszej misji o mało nie zostaliśmy zjedzeni przez krwiożerczego cyklopa.
A było to tak. Po szybkim śniadaniu przenieśliśmy się cieniem na dworzec w Nowym Jorku, gdzie zatrzymaliśmy się na trochę, bo Nico po podróży był wyczerpany. Syn Hadesa usiadł przy stoliku w dworcowej kawiarni, oparł głowę na ramionach i natychmiast zasnął, a my z Daisy poszłyśmy kupić coś do jedzenia i spróbować wytrzasnąć skądś bilety.
Z jedzeniem nie było kłopotu. Po pięciu minutach wyszłyśmy ze sklepu z całą torbą smacznych zdobyczy i położyłyśmy je przy nadal śpiącym Nico, mając nadzieję, że nikt ich nie ukradnie. Gorzej z biletami. Podeszłyśmy do kas. Nasz plan był prosty. Daisy udawała, że się zgubiła, a kiedy kasjerka z nią odchodziła, żeby poszukać „mamusi” ja wbiegałam do kasy i porywałam bilety do Detroit. Nie wiedzieliśmy na razie co jest naszym celem, a to było najbliższe miasto leżące dokładnie na zachodzie od Nowego Jorku.
Nasz plan działał do części: „kasjerka za nią odchodzi”. Potem wszystko się skomplikowało.
Wbiegłam cicho do kasy i zaczęłam szukać w komputerze biletów do Detroit. Znalazłam je i już miałam wziąć się do drukowania trzech nielegalnych egzemplarzy, kiedy powietrze przeszył rozdzierający krzyk. Znałam właścicielkę tego głosu i słyszałam już nawet jak krzyczy. Momentalnie odwróciłam się i zobaczyłam Daisy, która stała zapędzona w róg sali, w której znajdowały się kasy. Ale najgorsze było to co ją tam zagnało.
Potwora mogłam nawet wziąć za wysokiego, na ponad dwa metry wzrostu, człowieka, gdyby nie jego ubiór i fryz. Miał na sobie krzykliwych kolorów klapki. Podarte sztruksy, oblepione były jakąś mazią. Nie chciałam dociekać co to może być. Zerknęłam wyżej. Stary, wyblakło-różowy, włochaty sweter miał przyszyte pomarańczowe i fioletowe strzępy koszulek, a włosy potwora ułożone były w zgrabny kok, z którego wystawało coś, co podejrzanie przypominało... kości. Nie mogłam odwrócić od niego wzroku, nie mogłam nic zrobić. Stałam tam jak zahipnotyzowana.
Daisy krzyknęła ponownie, tym razem wykrzykiwała moje imię. Wyrwałam się z transu i wrzasnęłam ile sił w płucach:
- Zostaw ją ty obrzydliwy mopsie!!! Słyszysz mnie brzydalu!!!???
Potwór odwrócił się powoli w moją stronę. Dało mi to czas, żeby rozejrzeć się i zobaczyć jak zareagowali na monstrum śmiertelnicy.
A zareagowali oni wyjątkowo spokojnie. Prawie nikt nie zwracał na mnie i potwora uwagi. Tylko ludzie stojący najbliżej nas patrzyli na mnie jak na świruskę, a dwie dystyngowane, starsze panie obrzucały napastnika Daisy takimi spojrzeniami jakby myślały:
Jak on mógł się tak ubrać? Przecież wygląda w tym jakby został upaprany w maśle orzechowym i wrzucony do śmietnika pełnego wściekłych kotów!”
Jeżeli naprawdę tak myślały to zgadzałam się z nimi w zupełności, ale to nie jego wygląd był moim głównym problemem, a trzymany przez niego rozgrzany pogrzebacz, którym machał w stronę Daisy.
Kiedy się odwrócił omal nie krzyknęłam. Teraz z pewnością nie mogłam brać go za człowieka. Z pomiędzy zębów wystawały mu pomarańczowe, obozowe koszulki i jakieś strzępki fioletowych ubrań. Zemdliło mnie. I Miał tylko jedno oko. „To cyklop” podpowiedział mi mój dobrze poinformowany mózg (skąd on brał takie informacje???).
Wracając do tematu potwora... Spojrzał na mnie z nienawiścią i zamachnął się na mnie pogrzebaczem. Zrobiłam unik i przeturlałam się w bok. Zerwałam się na równe nogi i dobyłam mojego miecza. Potwór zawahał się widząc niebiański spiż, ale tylko na chwilę. Ponownie się zamachnął. Czas zwolnił. Patrzyłam jak rozgrzany do czerwoności szpikulec leci w moją stronę, ale w ostatniej chwili udało mi się go odbić klingą. Poszły iskry. Zerknęłam na miejsce gdzie przed chwilą stała Daisy. Była na tyle mądra, że pobiegła gdzieś i się schowała.
Znowu krzyknęłam do potwora coś w stylu: „ty oślizgła kanapko z masłem orzechowym!” i cięłam na odlew w jego brzuch. Cyklop zdążył się odsunąć i teraz wyglądał na naprawdę rozzłoszczonego.
- Nico!!! - zawołałam mając nadzieję, że syn Hadesa już się obudził i, że może mnie usłyszeć.
Nadzieja nadzieją, ale potwór nie dał mi krzyknąć jeszcze raz. Moja uwaga była rozproszona, bo zerknęłam czy nadbiegająca czarna postać to Nico. Potwór to wykorzystał i nagle poczułam ostry ból w boku i wpadłam w ramiona ciemności.

***

Ciemność powoli ustąpiła. Zobaczyłam czerwień. Co się dzieje?! Po chwili uspokoiłam się. Widzę czerwień, bo światło przebija się przez moje zamknięte powieki. Nie odważyłam się jednak otworzyć oczu. Dlaczego? A to dlatego, że słyszałam odgłosy walki. Zgrzyt metalu o metal. Czyjeś wyzywające kogoś od masła orzechowego krzyki... Czyżby był to Nico? Nie... Za wysoki głos... To raczej Daisy.
Otwarłam oczy gwałtownie siadając. Natychmiast tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie i pociemniało przed oczami. Poczułam rwący ból w prawym boku. Zerknęłam tam i zobaczyłam naprawdę nie fajną ranę. Znowu mnie zemdliło.
Nico krzyknął: „Giń ty ohydny cyklopie!” i przeszył go mieczem na pół. Tak po prostu. Potwór rozsypał się w pył, a syn Hadesa otworzył w ziemi szczelinę i zsypał tam „prochy”. Rozejrzał się po pobojowisku. Nie wyglądało to najlepiej. Wszyscy śmiertelnicy pouciekali zostawiając za sobą swoje porozrzucane rzeczy. Pewnie ktoś zaraz wezwie policję, mieliśmy już dość kłopotów jak na jeden pobyt w tym miejscu, a coś czuję, że policjantom nie spodobałby się fakt, iż właśnie zabiliśmy kasjerkę.
Rozglądałam się nieprzytomnie, kiedy podbiegł do mnie Nico. Skrzywił się na widok mojej rany. Szybko wyciągnął nektar i przemył mi nim skaleczenie. Od razu poczułam ulgę. Odważyłam się spojrzeć na ranę. Prawie całkiem znikła, pozostała tylko różowa blizna. Spojrzałam z wdzięcznością na Nico, a on zarumienił się i podał mi bez słowa ambrozję. Zjadłam cały batonik i czułam się już zupełnie dobrze. Nic mnie już nie bolało.
Po chwili dołączyła do nas Daisy. Powiedziała, że pobiegła szukać Nico, kiedy ja zwracałam na siebie uwagę potwora (czytaj: bezsensowne rzucanie wyzwisk typu „ty mopsie”, za co paradoksalnie zostałam pochwala, przez Nico. A dokładniej za „zyskiwanie na czasie”). Ale on już usłyszał nasze krzyki i natychmiast poszedł sprawdzić co się dzieje.
Ale teraz mieliśmy większe problemy niż moja (teraz już) drobna rana. Za chwilę mogła tutaj wbiec policja, przekonana, że jesteśmy młodocianymi przestępcami, którzy mordują niewinne kasjerki, a my nie mieliśmy nawet biletów na pociąg.
To ostatnie poszło zaskakująco łatwo, jako, że sala z kasami była pusta po ataku cyklopa. Wystarczyło podejść do jednej z nich i wydrukować nielegalnie bilety. Ja pozostałam jeszcze chwilę w pozycji siedzącej, a Nico poszedł z Daisy załatwić te głupie bilety. Kiedy wrócili wstałam powoli i w tempie żółwia ruszyłam na peron, a syn Hadesa i córka Demeter za mną.


***
Siedzieliśmy w pędzącym pociągu i graliśmy w magię i mit. Właściwie tylko ja i Nico... Daisy nie ogarniała zasad i obrażona położyła się spać. Dlaczego była obrażona? Zaproponowałam, żebyśmy zagrali w jakąś grę i Daisy zgłosiła pomysł na „butelkę”. Ja i syn Hadesa stanowczo odmówiliśmy, a Nico wyciągnął z kieszeni pomięte karty i próbował wytłumaczyć zasady. Wtedy córka Demeter się obraziła, zwinęła w kłębek na dwóch siedzeniach i zasnęła.
Właśnie miałam wyłożyć Zeusa i pobić na łeb mojego przeciwnika, kiedy do, pustego dotąd (poza nami), przedziału wszedł konduktor.
- Bilety proszę – uśmiechnął się złośliwie, pewien, że trójka biednie wyglądających dzieci nie może ich posiadać. Żebyś widziała (lub widział... Ech... Skąd ja mam to wiedzieć, co?) jego minę kiedy wyciągnęłam w jego stronę rękę z trzema biletami i uśmiechnęłam się mówiąc słodko „proszę, proszę pana”.
Po sprawdzeniu biletów konduktor wyszedł patrząc dziwnie na śpiącą Daisy, a my powróciliśmy do gry. Po ograniu Nico, jego mina była naprawdę bezcenna, położyłam się spać. Wiedziałam, że będę miała koszmary, prawdopodobnie dotyczące Morosa, ale byłam już zbyt zmęczona, żeby się tym przejmować. Oddałam zawiedzionemu synowi Hadesa karty (nie mógł się zrewanżować) podwinęłam nogi pod brodę, naciągnęłam na głowę kaptur i zamknęłam oczy.

***

Znowu znalazłam się w tej ciemności co ostatnio podczas snu. Wyczułam przed sobą tę przepaść w którą skoczyłam dwie noce temu. Naprawdę nie napawało mnie to optymizmem. Odwróciłam się. Tak jak się spodziewałam za mną leżała lśniąca kobieta. Ale tym razem nie spała. Znad jej malinowych ust patrzyły na mnie srebrne, mądre oczy.
Szybko podeszłam bliżej. Nie pragnęłam kolejnego spotkania z jej strażnikiem.
- Witaj moje dziecko. Wiesz kim jestem? - głos miała aksamitny i tak przyjemny, że mogłabym słuchać go bez końca.
- Tak - odpowiedziałam niepewnie - Jesteś Temida, bogini sprawiedliwości.
- Dobrze zgadłaś. Jesteś bystra... A wiesz dlaczego tu jestem? - poruszyła łańcuchami u stóp, patrząc nadal na mnie i uśmiechając się smutno. Potrząsnęłam przecząco głową.
- Cóż, w takim razie ci opowiem. Jak już zauważyłaś jestem boginią sprawiedliwości. W niektórych sprawach nie zgadzam się z bogami Olimpijskimi, ale zazwyczaj stoję po ich stronie. Na przykład w pierwej i drugiej wojnie z tytanami stanęłam po stronie bogów, a pochodzę przecież z pokolenia ich ojców i matek. A sprawiedliwość jest potężnym wrogiem, to musisz wiedzieć, więc przeciwnikom bogów nie bardzo odpowiada moja obecność. Pragnęliby mnie zgładzić, ale ja jestem nieśmiertelna, mnie nie można zabić. Mogę umrzeć tylko jeżeli w śmiertelnikach całkowicie zaniknie poczucie sprawiedliwość, a ja, paradoksalnie, nie pozwolę, aby do tego doszło. Rozumiesz już do czego zmierzam, prawda?
- Chyba tak... Chodzi ci o to, że Gaja cię tu uwięziła, żebyś nie wspomagała bogów w wojnie z nią, mam rację? I my mamy cię uwolnić, prawda?
Bogini smutno pokiwała głową.
- Tak, moja droga. Czeka was wiele niebezpieczeństw, ale z następnym wyzwaniem spotkacie się już w Detroit.
Cały sen zaczął mi się rozmazywać.
- Nie! - krzyknęłam – Poczekaj! Powiedz mi o co ci chodzi!!!
Ale sen już zniknął, rozpływał się w cieniu.

***

Spite! Hej!!! Obudź się! - pierwszy raz słyszałam jak Nico naprawdę krzyczy. Szybko otworzyłam oczy. Nade mną pochylał się syn Hadesa. Patrzyłam mu prosto w jego czarne oczy.
Zamrugałam i Nico odsunął się równie szybko co ja się obudziłam. Usiadł na swoim miejscu.
- O co chodzi? Coś się dzieje? - zapytałam ziewając. Nie mogę powiedzieć, żebym się wyspała...
- No... Krzyczałaś przez sen. Brzmiało to jak „nie!”, ale równie dobrze mogło znaczyć tyle co „ser!”, więc postanowiliśmy z Daisy cię obudzić. Poza tym dojeżdżamy już do Detroit. Powinniśmy być tam za jakieś dziesięć minut.
Syn Pana Ciemności sprawiał wrażenie naprawdę szczęśliwego i podnieconego misją. Wyglądał na prawie tak szczęśliwego jak wtedy. Po wygraniu z Łowczyniami. To było tak nie dawno, a już trudno było mi przywołać szczegóły.
Przeciągnęłam się i rozprostowałam zdrętwiałe nogi. Wstałam i zaczęłam pakować powyciągane rzeczy do mojego plecaka. Daisy skakała po fotelach. Nico po spakowaniu swoich rzeczy usiadł w kącie i zapatrzył się w figurkę do tej gry, Magia i Mit, w którą graliśmy wcześniej. Była to męska postać w czarnym greckim chitonie z czarnym mieczem w dłoni i bardzo bladą cerą. Po chwili milczenia Nico stwierdził, że musi iść do toalety i wyszedł.
Daisy przestała skakać po swoim siedzeniu i wskoczyła na fotel Nico. Podniosła figurkę i uważnie się jej przyjrzała. Przez jakiś czas patrzyła skonsternowana na tę figurkę, po czym na jej twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.
- Ha! Już wiem! To jest Hades! - krzyknęła triumfalnie córka Demeter – Już wiem dlaczego on się tak ciągle na niego patrzy, przecież to jego tata! Prawda?
- No nie wiem... - Odrzekłam niepewnie.
No bo po co gapić się ciągle na swojego rodzica? Nawet jeżeli jest bogiem, to chyba nie może być taki ciekawy, żeby ciągle się na niego gapić. Ta figurka musiała coś znaczyć... Może ktoś ważny dla niego mu ją dał? Uświadomiłam sobie, że to ta sama figurka w którą wpatrywał się tej nocy kiedy go podglądałam. Obracał ją w palcach po przebudzeniu się z koszmaru. Koszmaru... Teraz wszystko się ułożyło. Koszmary. Figurka. I oczywiście Bianca. Tak. To jego zmarła siostra dała mu ten posążek. Byłam tego pewna, ale nie wiedziałam skąd to wiem. Kobiecy instynkt? Nigdy nie podejrzewałam się o posiadanie czegoś takiego, ale biorąc pod uwagę to co właśnie wywnioskowałam, z zupełnie oderwanych od siebie faktów, musiało tak być.

Odłożyłam podobiznę Hadesa w samą porę, ponieważ w chwili kiedy się prostowałam po ułożeniu jej dokładnie tak jak leżała do przedziału wszedł Nico. Westchnął i oznajmił, że pociąg już wjeżdża na stację. Szybko pozbieraliśmy ostatnie rzeczy i ruszyliśmy do wyjścia.

-----------------------------------------------------------

Pierwszy raz piszę pod postem notkę, więc proszę o wybaczenie...
Bardzo przepraszam za to, że rozdział wyszedł taki krótki... To co teraz wstawiam było gotowe już od jakiegoś czasu, ale uznałam, że lepiej podzielić to co do tej pory napisałam i przez to wyszło tak makabrycznie krótko.
Myślę, że za jakiś tydzień lub półtora ukaże się kolejny rozdział.
Dedyk dla Luny Elenvood i Nica (jak to się odmienia?) za budujące komentarze i dziękuję też wszystkim, którzy czytają moje wypociny :D

41 komentarzy:

  1. Ave Spite! Rozdział świetny
    Wyzwiska Spite rozwalają :) Szczególnie to z masłem orzechowym :D
    Nico jak zwykle rozwala system :P "Nie co mogło znaczyć Ser" xD
    Miłość musi być :) To słodkie :)
    Ograć Nico w magię i mit? Toż to prawie nie możliwe,brawo :P
    Nico jaki obrażony że przegrał
    Ogólnie rozdział super. Tylko ubolewam że muszę czekać na następny tyle czasu :(

    Pozdrawia Luna-córka gościa w latających trampkach z Tesco i potomkini boga dającego ludziom chore sny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luno! Dziękuję Ci za komentarz! :D
      Masło orzechowe forever! Wiadomo, że musiało się pojawić w opowiadanie, nie?
      Widać, że to jest inteligentne dziewczę ;P Nagina prawa prawdopodobieństwa i wygrywa z Nico w Magię i Mit :D

      Usuń
  2. Fajny blog .. Wczoraj wzięłam się zaczytanie i już skończyłam .. Tak bardzo przykro ... :( .. Uwielbiam jak ktoś dodaje postać od siebie ,a nie pisze wciąż to samo co inni .. Mam tylko jedną uwagę .. Nie pisze się przypadkiem "otworzyłam' ,a nie "otwarłam" ? .. Sama zapraszam cię na mojego bloga i proszę żebyś dała jakąś uwagę czy dobrze ... Tak więc .. Pisz szybciej ,bo bardzo ciekawe .. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zauważenie błędu :D i za komentarz :)

      Usuń
  3. Ciekawy rozdział, podoba mi się twój język (optymizm wygrał z pesymizmem i zatańczył sambę XD), może czasami zdarzy ci się powtórzenie, ale całokształt mi się podoba (: . Weny, weny i jeszcze raz weny, czekam na nexta xd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za dedykację <3
    Dopuszczam dwie odmiany mojego nicku - przez "c" i "k" czyli może być [kogo? czego?] Nici lub Niki
    Do bloga: w poprzednich komentarzach nie została wspomniana literówka "filetowych" poza tym nie zauważyłam wiele błędów :) czasem zdarzały się powtórzenia i może nad tym bym popracowala w następnych rozdziałach ;)) powiedz mi jeszcze czy akcja bloga dzieje się w trakcie wydarzeń mających miejsce w okresie między "Zagubionym Herosem" a "Synem Neptuna"? Czy to już jest tylko "Syn Neptuna"?
    Życzę duużo weny i zapraszam do mnie (na dniach powinien pojawić się rozdział, jednak projekt gimnazjalny i "Pamiętniki Wampirów" skutecznie mi uniemożliwiają jego napisanie)
    Pozdrawia Nica - córka gościa bawiącego się wyładowaniami elektrycznymi i mającego za duże mniemanie o sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za piękny kom. :D
      Heh :D filetowe ubrania :) Ciekawe :D Już poprawiłam :D Dzięki za zwrócenie uwagi :D
      Za powtórzenia przepraszam staram się to poprawiać, ale nie zawsze znajduję synonimy, lub po prost ich nie zauważam :D
      Akcja dzieje się pomiędzy pierwszą i drugą częścią... Nico gdzieś na początku mówi, że Leo właśnie wrócił z misji :D Ale łatwo tego nie zauważyć... :(
      Ech... Z "Pamiętnikami Wampirów" mam do pogadania. Niech zaprzestaną utrudniania Ci pisania :D (chociaż Ty chyba tak nie myślisz... :D)
      Jeszcze raz dziękuję :D

      Usuń
    2. W dwa tygodnie obejrzałam trzy sezony, każdy po dwadzieścia dwa odcinki, a odcinek trwa czterdzieści minut - tak, jestem teraz nie do życia xD
      Podziękuj mojej przyjaciółce, która namawia mnie do oglądania "Pamiętników" od jakiś dwóch lat ;)

      Usuń
  5. Fajne to :3
    Szkoda, że nie trafiłam tu wcześniej, ale lepiej późno niż wcale. Zaraz przeczytam wszystko od początku :)
    _
    http://ignis-vitae.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem!!
    Nareszcie dałaś rozdzialik *.* tak długo musieliśmy czekać :cc
    Ale powiem ci że i tak nie dałaś ciała bo wyszedł ci PRZEFANTASRYCZNIE *.*
    Cyklop straszny, ale najgorsza ta scena z koszmarem Spite :oo
    Bardzo dobrze jest opisana i nie mam zarzutów :**
    Ciekawa jestem jaki będzie dalszy ciąg :oo
    Pozdrówki! Weny! Żebyśmy nie czekali na kolejny rozdział tak długo ! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :P
      Staram się pisać szybko, ale mam dużo pracy i mnóstwo dodatkowych zajęć. Często zdarza mi się wracać do domu koło dwudziestej z nieodrobionymi jeszcze lekcjami :'( Ale bardzo się staram :D

      Usuń
  7. Rozdział jest super ^_^ Przeczytałem tak jak obiecałem ;3 Wyzwiska Spite XD Podoba mi się twój styl pisania i zostaję tutaj! Obserwuje ;3 Miał być dłuższy kom, ale nie mam już sił ;-; Postaram się naprawić pod następnym rozdziałem :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny ♥♥♥
    Szczególnie ten motyw z tą figurką od Magii i mitu. To takie smutne, że dostał ją od zmarłej siostry :'c
    Kurka no, same zgony dzisiaj! XD
    Wracając; czułam ducha walki. Lucy jednoczy się ze Spite, Daisy i Nico, wrzeszcząc: "Ty mopsie! Ty kanapko w maśle orzechowym! Ty gnido!"
    Jest moc. Taaak. Jest moc.
    Dziś króciutko, bo;
    1. Zrobiłam coś okropnego (dowiesz się, dowiesz, jak przeczytasz nowy rozdział).
    2. Słowa są zbyteczne
    One potrafią czynić tylko szkodę...
    *od dziś chyba mój ulubiony cytat ♡*
    Ahoj, kochaniutka ^__^
    Czekam na następny rozdział i wiosennej weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :D
      Jak mogłaś to zrobić?! *płaczę* No, jak mogłaś?!

      Usuń
    2. Moc autorów, Spite XD
      Mam tę moooc! Mam tę moooc! ^^
      *zaaaciesz xD*

      Usuń
    3. Właśnie to obejrzałam <3
      (Krainę Lodu) ;P

      Usuń
  9. Zajebiaszczy rozdział mordeczko :3 Jeny tak się w twojego bloga zaczytałam że chyba mnie coś PRZYGNIATA :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      Jak ja Ci zaraz (czytaj: jutro w szkole) PRZYGNIOTĘ to pożałujesz swoich żartów, Ana!
      Pamiętaj!
      Ps.: "Tak, a co?" ;P

      Usuń
    2. Gumciaczek

      Usuń
    3. Ja Ci dam gumciaczka!!! Grrry... :D

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    5. No nie na bloga, Ana! :D

      Usuń
  10. Kocham tego bloga *.*
    A uśmiechający się Nico to najsłodszy człowiek swiata :3
    Zycze duuuużo weny ;*
    I przepraszam, że tak późno, no ale szkoła i wogóle czasu nie miałam ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D dziękuję Ci bardzo :D
      Nico jest słodki zawsze, ale najbardziej jak się uśmiecha ;P

      Usuń
  11. Super piszesz! Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Zapraszam do siebie : magicofdemigods.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejciu superowo piszesz <3 Jak ja czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział ♥ Chcę już kolejny, więc dobrze Ci radzę się pośpieszyć :P
    _
    Zapraszam na new: http://ignis-vitae.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Łiiii! W końcu dodałaś rozdział :D Gdybym nie leżała(bardzo wygodnie mi)to bym skakała z radości(troche przesadzilam ale co tam!) :DDDDD Nico ekstra itd.. Ogólnie wszystko ekstra! Hihihihihihi... To miłość <3 Rozdział moim zdaniem w sam raz :D
    Zycze: WENY WENY I WENY!
    Zapraszam tez na mojego bloooga. Dodalam kolejny rozdzial :)))))

    OdpowiedzUsuń
  15. http://cwiercwieczeposkromienia1.blogspot.com/ - gratulacje! nominowałem Cię do Liebster Blog Award! Więcej w powyższym linku!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Całkiem ciekawe, ale brakuje mi tu jednej rzeczy.
    Chodzi mi o akapity. Nadają one estetyczność całego tekstu y dzięki nim lepiej się wszystko czyta.
    A u ciebie ich w ogóle nie ma. W ogóle.
    Czemu zawsze dajesz tle wykrzykników i pytajników po sobie?
    Oprócz tego nie mam innych zastrzeżeń. Czekam na ciąg dalszy.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się zrobić akapity. U mnie w Wordzie są akapity, ale nie da się tego naprawić tutaj... Nie wiem dla czego i sama bardzo tego żałuję...
      Co do wykrzykników... Ja tak piszę, ale mogę postarać się to zmienić...

      Usuń
  18. Nowy rozdział u mnie: http://revange-of-the-dead.blogspot.com/
    (czytaj spokojnie, Abby jeszcze żyje ^^)

    OdpowiedzUsuń
  19. *spóźnia się z komentarzem, grzecznie prosi siostrę o rozgrzeszenie*
    Kurde, czytałam wcześniej ale nie miałam czasu zostawić koma ;//
    i teraz zapomniałam co miałam napisać C: *robi dobrą emotikonkę do złej gry*
    No ale fajny rozdział :)
    Weny, czekolady, żelków i co tam byś jeszcze chciała!
    Ale pamiętaj siostro, ty nie dziecko Afrodyty, od tak nie schudniesz... ;-;
    ~Md ;**

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham Nica, kocham Spite i kocham Daisy.
    Rozdział, mimo, że krótki, wciąga na maksa.
    Zabieran się za następny.

    OdpowiedzUsuń

Zwracam się do wszystkich, którzy czytają tego bloga!!! Informuję, że dochód z każdego pozostawionego komentarza idzie na cele dobroczynne mające na uwadze dobro Dzikiej Przyrody, jako, że wielki bóg Pan naprawdę nie żyje!!!

Z wyrazami uszanowania,
Grover Underwood, Władca Dzikiej Przyrody